wtorek, 26 grudnia 2017

Clace – historia ich miłości.


Clace – historia ich miłości.

Szlachetny Nocny Łowca
i nastolatka, która nie jest do końca pewna kim jest.
Jak potoczy się ich historia?

Poznali się w dość nietypowej sytuacji. Chyba żadne z nich nie wyobrażało sobie, że pozna miłość swojego życia pod klubem nocnym. Oczywiście był to niezwykły klub, w Pandemonium mieszali się Przyziemni, z Podziemnymi – wilkołakami, czarownikami i faerie oraz z Nocnymi Łowcami. Wszyscy przychodzili tam się zabawić, reszta się nie liczyła. Oczywiście znaleźli się też nieliczni, którzy załatwiali tam interesy. W tym samym celu pojawił się tam Jace ze swoim przyszywanym rodzeństwem – Izzy i Alecem.
Tak też się poznali. Nocni Łowcy gonili za demonem i wtedy na drodze jednemu z braci stanęła pewna przeszkoda, którą była właśnie ona. Clarissa.
Żadne z nich nie byłoby w stanie zaprzeczyć, że coś ich łączy, obydwoje to poczuli już przy tym pierwszym spotkaniu. Nigdy przedtem, żadne z nich nie przyznałoby, że wierzy w miłość od pierwszego wejrzenia. Jednak w tamtej chwili to się zmieniło. Nie mieli innego wytłumaczenia.
Ej, ty. Uważaj, jak łazisz – burknęła zła, gdy poczuła, że ktoś się z nią zderzył i nie zamierzał przeprosić.
Ty mnie widzisz? – chłopak nie mógł w to uwierzyć, jednak ona jeszcze wtedy nie rozumiała, co się dzieje.
O to chodzi, to właśnie ty mnie nie zauważyłeś – popatrzyła na niego jak na idiotę, ale mimo to już na starcie poczuła coś, co ją w nim zaintrygowało.
Zamienili ze sobą jeszcze parę zdań, po czym Jace po prostu odbiegł. Musiał pomóc rodzinie. Clary jeszcze tedy nie wiedziała, w co się wpakuje, idąc za nim. Zaciekawiona dziewczyna niewiele myśląc, postanowiła pobiec za nowo poznanym chłopakiem i tym samym zepsuła misję, którą sobie zaplanował z partnerami. Tak też dołączyła do ich świata.
Osiemnastolatka nie rozumiała co się właściwie dzieje, chciała tylko udowodnić przyjaciołom, że nie oszalała. Nie mogła pojąć, dlaczego ona go widziała, a oni już nie. Może po prostu z niej zażartowali? Musiała to sprawdzić.
Clary śledząc kolesia z dziarami, zderzyła się z pewnym mężczyzną. On już wiedział, co się szykuje.
Gdy udało jej się odnaleźć swój nowy punkt zainteresowań, była zdezorientowana i przerażona. Chłopak już na starcie wydał jej się dziwny, ale gdy widzisz około dwudziestoletniego, wytatuowanego, w jakieś dziwne znaczki mężczyznę, w klubie nocnym, ze świecącym mieczem w ręce przystawionym do pleców kobiety, to, to już robi się chore. Ktoś mógłby powiedzieć, że takie rzeczy się zdarzają, że to jakaś specjalna.. schadzka, jednak ich rozmowa na to nie wskazywała.
Wtedy u Clary włączył się instynkt, poczuła, że musi uratować tę kobietę i natychmiast ją odepchnęła. Popełniła błąd i zburzyła swoje dotychczas normalne życie.
Jace widząc, co zrobiła rudowłosa dziewczyna, natychmiast rzuca jej się na pomoc, mimo że przez nieuwagę mogło mu się nieźle oberwać. Serce jest silniejsze, nawet jeśli on całe życie stara się tego wyprzeć. Po jakimś czasie dziewczynie udaje się uciec i biegnie prosto do domu. Biegnie do domu, do mamy, liczy, że chociaż ona ją zrozumie, jednak ich rozmowa nie wiele jej daje. Co więcej – dostaje jeszcze więcej wątpliwości.
Samotna i zdruzgotana wraca od Luke'a, jej wujka jeszcze bardziej załamana. Myśli, że jedyna osoba, która była w stanie jej pomóc właśnie się jej wyparła. Załamana wraca do domu, gdzie czeka na nią kolejne niebezpieczeństwo. To właśnie w tym dniu Jace pierwszy raz uratował jej życie.
Mam cię – szepnął sam do siebie, gdyż ona była już nieprzytomna.

Następne kilka dni są dla niej tylko i wyłącznie zagadką. Dziewczyna ocknęła się parędziesiąt godzin później w jakimś obcym miejscu, które ją w pewnym sensie przeraża. Nie codziennie budzimy się przecież, w jakim super nowoczesnym kościele pełnym wytatuowanych ludzi.
Udaje jej się uspokoić, dopiero gdy Jace znajduje się obok. Ta dwójka już na starcie zaczyna się dogadywać i współpracować, czy nawet chronić wzajemnie, mimo że żadne z nich nie przyzna tego głośno.
Kiedy Clary zostaje przystawiona do muru i musi wybrać między swoim przyjacielem, a Jace'm, waha się i mówi, że musi uratować matkę, ale po części chodzi też, o to, że mogłaby już więcej nie zobaczyć blondyna. Nie jest jeszcze wtedy świadoma tego, co czuje do niej Simon.
Z biegiem czasu nasza para zbliża się do siebie coraz bardziej, dbają o siebie i coraz bardziej sobie ufają.
W pewnym sensie są kwita. On uratował ją, ona uratowała jego. To chyba nic dziwnego, że z biegiem czasu zaczyna im na sobie zależeć, w końcu spędzają ze sobą każdą wolą chwilę. Każda minuta się liczy, byleby odnaleźć Jocelyn.
W końcu dochodzi do czegoś poważniejszego między nimi. Po, o dziwo udanej akcji odzyskania Kielicha, Clary wraca sama do instytutu, gdzie czeka na nią spanikowany Jace. To wtedy dochodzi do pierwszego wyznania.
Zależy mi na tobie.
Do pierwszego pocałunku. To wtedy wszystko się zaczyna. Przynajmniej powinno.
Może poszło by lepiej, gdyby na drodze nie stanął im znowu upierdliwy Simonek? A może dobrze się stało? Tyle, że raczej nie dla niego. Z Przyziemnego na Pijawkę? Taką wyobraźnię mają tylko Wayland'owie.
Po pogrzebie przyjaciela, Clary jest jeszcze bardziej zmartwiona i przepełniona niepewnością. Co jeśli i Simona straci? Na szczęście jest przy niej Jace. Wspiera ją, popiera każdy wybór, gdzieś w głębi serca czuje, że pewnie postąpiłby tak samo.
Chyba powinniśmy porozmawiać.
Jednak to się nie dzieje. Wtedy dochodzi do ich drugiego pocałunku, który oddał więcej niż tysiąc słów. To dzięki niemu teraz są oficjalnie razem.
Przy następnych wspólnych scenach, jeszcze bardziej widać ich miłość, jaką się darzą, mimo że nie mają dla siebie zbyt dużo czasu. Jak to się mówi – praca wzywa. Teraz będą się musieli rozstać. Clary wyrusza do innego wymiaru, a nikt nie wie, jak tam jest. Mogliby się już więcej nie spotkać. On jednak na to nie pozwoli.
Clarissa ląduje w innym, w pewnym sensie dziwnym wymiarze. Jest tam z Jace, są parą i to już długo, widać to po jego zachowaniu, chłopak pragnie jej, chodzą na randki. To chyba dobrze? Tylko teraz rudowłosa ze starego wymiaru nie wie, jak się zachować.
Alec podrywa Magnusa, który jest niedostępny. Taka mała zamiana ról. Simon i Izzy są coraz bliżej. Czy to właśnie tak powinno wyglądać ich życie?
Gdy zbliża się się niebezpieczeństwo, blondyn zmierza się z nim, a następnie naraża się i rusza ukochanej na pomoc. Ranny, w obcym wymiarze, osłabiony i tak na każdym kroku stara się ją chronić. Emocje zaburzają osąd, tym całe życie się kierował. Jego historia z sokołem, jego zniszczone dzieciństwo. Stara się być twardy, ale prędzej czy później ulegnie.
Jego rozmowa z ojcem świadczy o tym, że jest już blisko. Przyznaje tam, że jego miłość jest silna. Przecież ojca by nie okłamał.
O miłości się nie tylko mówi, miłość też się okazuje. To też zrobił, parę godzin przed rozmową z ojcem. Kolejna rozmowa, kolejne pocałunki. Miało być tak cudownie.
Jednak Valentine postanowił wszystko zniszczyć. Jak perfidnym trzeba być, żeby chcieć zniszczyć życie własnej córce? Nie było go przez całe jej życie, a teraz nagle się pojawia i wszystko rujnuje.
Można się było domyślać po nim wszystkiego, ale żeby być tak przebiegłym i wmówić dwójce kochającym się osobom, że są rodzeństwem? To ich doszczętnie osłabiło.
Przez następne dni nie było między nimi zbyt przyjemnie ani.. komfortowo.
I co? Mam przyznać, że bujałem się we własnej siostrze? – tak to właśnie wyglądało.
Mniej więcej to samo powiedział swojemu Parabatai. Wtedy padło pierwsze, śmiałe Kocham cię. Jednak Jace nie wyznał tego Clary prosto w oczy. Natomiast dzięki temu Alec przejrzał na oczy i zrozumiał, że to nie Wayland jest jego miłością. Chociaż jemu się po części ułożyło. No, przynajmniej na to wyglądała.
Wszystko byłoby w miarę dobrze, gdyby nie to, że Jace w pewnej chwili znika i zostawia Clary na dłuższy czas. W instytucie uznają go za zdrajcę.
Był pod złym wpływem Valentina, ale mimo to i tak cały czas myślał o ukochanej. Jego największe obawy, poświęcenia, to właśnie jego miłość do niej. Miłość do młodej Fairchild jest jego największą słabością, a Valentine dobrze o tym widział. I bez skrupułów to wykorzystał.
Zrozpaczonej Clary w końcu udaje się znaleźć sposób, aby dostać się na statek i odnaleźć blondyna. Jace początkowo nie wierzy, w to, że znowu ją widzi i ją atakuje, ale ta opowiada mu historię, o której wiedzieli tylko oni.
To ja, przysięgam. Pamiętasz, jak uczyłeś mnie patrzeć przez zasłonę? Byłam na ciebie zła, ale zabrałeś mnie na motocykl.
To była ich chwila, tylko oni o tym wiedzieli. Skoro już się odnaleźli, to powinno już być dobrze, prawda? Teraz pozostałoby tylko znaleźć drogę do ucieczki. Jednak to była tylko zasadzka. Clary zobaczyła fałszywą wizję, obydwoje uwierzyli, że ma on krew demona. Jace uważał, że nie będzie przy nim bezpieczna, ale gdy tylko nadarzyła się okazja do ucieczki, wykorzystali ją. Wyskoczyli ze statku, trzymając się za ręce. Niestety nie wypłynęli z wody razem.
Przerażony Wayland budzi się sam na piasku. Nieopodal leży zakrwawione ciało kobiety. Clary – to pierwsze, co przychodzi mu do głowy. Gdy okazuje się, że to jednak nie ona, od razu przychodzi do niego ulga. Chyba by sobie nie wybaczył, gdyby to była ona.
Ulga, ulgą, ale zaczynają się nowe problemy. Jeśli to nie Fray, to co to za dziewczyna? Wilkołaczyca. Jace oskarżony o jej śmierć. Jaka jest prawda? Nawet jej nie dotknął. Mimo to zaczyna uciekać.
Trafia do baru. Tam poznaje ją. Maię. Chłopak myśli, że dziewczyna zamierza mu pomóc, jednak to dopiero początek kłopotów. Dość, że jego myśli zaprząta to, co się stało z jego ukochaną, to w dodatku ktoś próbuje go zabić. Musi uciekać, lecz z czasem jest tylko gorzej. Jego Parabatai – Alec potrzebuje pomocy. Poświęcił się, żeby go uratować. Teraz ten musi mu się odpłacić. Jace ponownie ryzykuje i wraca mu na pomoc, mimo że wtedy go znajdą i skażą. W końcu jest zdrajcą.
Młody Wayland trafia do tzw. więzienia dla Nocnych Łowców, czyli do Miasta Kości. To wtedy nawiedzają go pierwsze koszmary. Śni o Clary, jednak nie jest to nic przyjemnego. Po tym, jak dziewczyna go tam odwiedziła, przyśniło mu się, że wbija jej nóż prosto w serce. Chłopak jest załamany, nigdy nie chciałby jej skrzywdzić. Co się dzieje przez następne godziny? Demon atakuje instytut i pod postacią Aleca zabija mamę Clarissy. Załamaną dziewczynę pociesza jej przyjaciel – Simon. Wtedy wszystko się zaczyna. Co w tym czasie robi Jace? Ucieka. Valentine postanowił zaatakować Cichych Braci, to była szansa na ucieczkę. Tak też robi, chce już zobaczyć przyjaciół.
Wayland wraca do instytutu i widzi przytulających się Simona i Clary. To on powinien być na jego miejscu. Później jest tylko gorzej.
Jego siostra postanowiła ożywić matkę i wpakowała się w kłopoty. Prawie została matką demona. Co by się stało gdyby była w ciąży. Jednak udało jej się stworzyć runę. Odkryła tego dnia swój dar.
Następnego dnia odbywa się pogrzeb. Jace cały czas jest przy niej i pociesza ją w trakcie ceremonii. Powinno być lepiej, ale oni cały czas są rodzeństwem. To wszystko psuje.
Jace wyprowadza się z instytutu. Odreagowywuje sobie w alkoholu i panienkach. Coraz bardziej zbliża się do Mai. Jednak w każdej chwili potrafi wszystko rzucić i uratować ukochaną i niedostępną siostrę. Ta za to zbliża się z Simonem i po jakimś czasie wreszcie zaczynają się spotykać. Dochodzi w między nimi do wielu pocałunków i kilku gorących scen. Jace jest tym wszystkim załamany i znajduje pocieszenie u wilkołaczycy z baru, Mai. W końcu lądują razem w łóżku. Chłopak był dodatkowo przybity ty, czego się dowiedział. on i Clary nigdy nie byli rodzeństwem, ale wszystko się popsuło.
Wydaje się, że nie ma dla tej dwójki żadnych szans, jednak po czasie wszystko się psuje pomiędzy Simonem a Clarissą. Dlaczego? Przecież tyle czasu się przyjaźnili, tyle o sobie wiedzieli. W pewnym sensie za dużo.
Clary cały czas podświadomie czuła coś do Waylanda. Dobiero na Jasnym Dworze to zrozumiała. Obydwoje to poczuli. Dziewczyna została zmuszona do pocałunku, którego najbardziej pragnie. W pewnym sensie wybór był jasny, jednak początkowo zaszokowana dziewczyna całuje Simona. I nic. Zła, zrozumiała, o co chodziło Królowej. Nie ma wyjścia i całuje Jace'a.
To nic nie znaczy.
Obydwoje wiedzieli, że to nie prawda. Ten pocałunek pokazał wszystko, nawet Simon to zrozumiał.
Rozkojarzona Clary przez następne dni latała za swoim już byłym chłopakiem, ale bez skutku. Chłopak nie potrafił jej wybaczyć, za to ta, cały czas była zła na Jace'a, jednak to nie była ich wina. Kochali się.
Wspólne misje zmusiły ich do pojednania. W końcu zaczęli współpracować i wspierać się.
Omamy Clary przez wodę z jeziora. To Jace pomógł się jej ocknąć.
Walka, w której Fray prawie straciła głowę. I to nie dla niego. Tam także wzajemnie się ratują.
W końcu dochodzi do najważniejszej walki i zarazem próby ich miłości. Jace zostaje dźgnięty, umiera.
Kocham cię.
 Clary musi się zmierzyć z ojcem, który wezwał anioła. Kiedy dziewczyna zobaczyła, co ten zrobił jej miłości, bez wahania atakuje Valentine'a. Zabija go.
Jak wykorzystała prośbę do anioła? – spytacie.
Jace.. Wskrześ go – błaga z łzami w oczach.
Tak też się dzieje. Szczęśliwa dziewczyna podbiega do chłopaka i natychmiast go przytula.
– Mogłaś poprosić o wszystko na tym świecie.. Wybrałaś mnie.
– I zrobiłabym to ponownie – po tych słowach zaczynają się całować.
Ich pocałunki znaczą więcej niż tysiąc słów. Obydwoje dobrze o tym wiedzą.
Jednak przerażony swoim wskrzeszeniem Jace nie jest gotowy na związek. Zobaczył tam coś, co zaniepokoiło.
Jadnak to nie jest koniec. Oni mają jeszcze szansę.
Jak potoczą się ich dalsze losy?

***
Nie bijcie, jeśli coś spartoliłam. Nie wiedziałam, że to wyjdzie takie długie xD Piszcie co myślicie :)


6 komentarzy:

  1. Wow super opisałaś ich historię, czyta się mega dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tak w ogóle to całkiem wyleciał mi z głowy ten wątek jak Clary była w tym innym wymiarze i tak czytam to co napisałaś i myślę o co chodzi? xD Dopiero potem sobie przypomniałam ten inny wymiar, ahh skleroza

      Usuń
    2. Ja po drodze zapomniałam wszystko i teraz czekam na kogoś kto mi pewnie uświadomi, że zrobiłam mega wtopę i zapomniałam o czymś bb ważnym

      Usuń
  2. Super. Ja jestem mega fanka Clace i mi się bardzo podobało!! 😘😍

    OdpowiedzUsuń
  3. Łał to było... No co mam powiedzieć piękne, gdybym był płci przeciwnej pewnie bym się strasznie wzruszył chociaż w sumie jako chłopak też mógłbym soę wzruszyć, nie ważne.
    Ważne jest jak PIĘKNIE przedstawiłaś ich historię od początku serialu. To jest niesamowite.

    OdpowiedzUsuń
  4. bardzo mi sie podobalo fajnie sie czyta przypomnialo mi pierwszy sezon naprawde ciekawie piszesz nie moge sie doczekac dalszych tylko duzo napisz

    OdpowiedzUsuń

Theme by Lydia Land of Grafic